wtorek, 6 września 2016

Rozdział 16 Puszek? Serio?

Elsa:
Na dworze jeszcze było ciemno i zimno. Ja jeszcze nierozespana, otulona w gruby beżowy sweter oraz z zawiązanym beznadziejnym kokiem na głowie, włożyłam swoje torby do bagażnika autokaru. Stanęłam przy wejściu i zaczęłam bezmyślnie, nie wiadomo czemu, gapić się we wnętrze pojazdu.
 - Co się dzieje ? - spytał Jack z zaskoczenia, aż podskoczyłam
 - Poradzę sobie ? - oparłam głowę na jego ramieniu
 - Na pewno!
 - Każdemu to mówisz - zirytowałam się
 - Bo każdy powinien mieć nadzieję...
 - Taa.... - rozgadał by się jeszcze gorzej, jakbym mu nie przerwała - No chodź już
Pociągnęłam go za rękaw bluzy, by za mną wszedł na schodki i zająć nasze miejsca. Czekali tam na nas prawie wszyscy, oprócz.........Roszpunki i Flynna?
 - A ich gdzie wywiało? - zwróciłam się do zebranych
 - Kogo? - odpowiedziała pytaniem na pytanie Anna, nie wyjmując nosa z nad telefonu.
 - Nasza kuzynka i jej chłopak ciemnoto! - warknęłam wyrywając jej komórkę.
 - Ej! Oddawaj! - krzyknęła i wyskoczyła na mnie machając rękami. Na jej nieszczęście jestem od niej wyższa. Wystarczyło podnieść rękę, a i tak pomimo jej wysokich skoków nie mogła dosięgnąć telefonu.
 - Jak powiesz gdzie są - zaśmiałam się widząc jej starania.
 - Elsi, nie wiem no! Nie widziałam ich od wczoraj! - udało jej się odzyskać komórkę. Usiadła i znów zaczęła w coś grać.
 - Ech, a KTOKOLWIEK ich widział? - spytałam się pozostałych, ale wszyscy zaprzeczyli - No to trzeba ich znaleźć. Bez nich nie pojedziemy. Chodźcie. - wszyscy posłusznie wyszli z autokaru i zaczęliśmy szukać naszych zaginionych przyjaciół. Szukaliśmy w klasach, w pokojach, w stołówce, ale ich ni widu ni słychu. Minęło już po godziny.
 - I co? - spytałam wszystkich.
 - Nie ma nigdzie ani śladu - wydyszał Kriss.
 - Przecież nie zapadli się pod ziemię! - westchnęłam zirytowana - Moment! - zawołałam, że aż wszyscy podskoczyli - spojrzałam na srebrne drzwi - a tam sprawdzaliście? - zapytałam wskazując na składzik na miotły. Zabrani pokiwali przecząco głowami. Podeszłam zirytowana do drzwi. Otworzyłam je, a tam......no cóż. Ross i Flynn w dość.....krępującej sytuacji.
 - Ładnie to tak się obmacywać w składziku na miotły? - parsknęłam rozbawiona opierając się biodrem o ramę drzwi. Oboje pisnęli i odskoczyli od siebie. 
 - C-co jest? Pali się czy co!? - spytał cały czerwony Flynn. 
 - No w sumie.... - zaczęłam niewinnie oglądając paznokcie - Tak! Nie dosłownie, ale tak! Autokar na nas czeka! Znam dobrze mojego kierowcę, uwierz mi, nie lubi jak ktoś się spóźnia! - wydarłam się nagle. Ci szybko wyszli i teraz wszyscy biegliśmy w stronę autokaru. Szybko weszliśmy do środka i zajęliśmy swoje miejsca. Przez to że Anka mnie wykiwała, musiała usiąść z Jackiem. Mówi się trudno, prawda? Usiadłam wygodnie, podłożyłam sobie bluzę pod głowę i założyłam słuchawki na uszy, muzyka zaczęła płynąć. Zaczęłam wybijać rytm palcami. Coraz bardziej uciekałam od rzeczywistości. Widziałam oczami wyobraźni jak stoję za kulisami i przygotowuje się do wyjścia na taflę. Biorę głęboki wdech i ruszam do mojego celu. Słyszę swoje imię w oddali coraz głośniej. Obracam się wokół własnej osi, wszystko staje się zamazane i czuję się tak jakby kręciło mi się w głowie. Otwieram ponownie oczy, czuje jak ktoś mną potrząsa.
- Elsa, Elsa ? - Jack nie spokojnie kręcił się na fotelu
- To zaczyna być chore - chłopak przetarł dłonią twarz
- Nie żartuj sobie ze mnie - chwycił za kable od słuchawek i szybko pociągną
Ja wyrwana z rzeczywistości, nie świadoma co się dzieje, ułożyłam ręce w  odruchu obronnym. Po chwil zauważyłam to co robiłam. Białowłosy był przygwożdżony do szyby przez moje przedramię. A na domiar tego jego policzek miał bliskie spotkanie z szybą która zaczynała pokrywać się lodem. Natychmiast odskoczyłam o mało nie spadając z miejsca.

 
Jack
- Ała...czemu oberwałem, znowu - jęknąłem próbując odczepić się od szkła
- To było niechcący, wystraszyłam się, nie spodziewałam się tego, przepraszam - mówiła chaotycznie
Jedną ręką zakryła usta, a drugą przeczesała moje włosy. Chcąc je założyć za ucho, syknąłem z bólu. Za uchem jeszcze nie do końca wchłonął mi się siniak. Dziewczyna dotknęła drugi raz w tym samym miejscu. Spiorunowałem ją wzrokiem.
- Kobieto, czemu się znęcasz nade mną ? - jeszcze raz próbowałem od zamrożonej tafli
Rozumiem że zbliża się jesień, ale żeby przymrozki ?
- To z tej tajemniczej nocy co przyszedłeś poobijany ? - spojrzała na mnie bacznie, łapiąc się fotela z przodu kiedy maszyna najechała na nierówną powieszenie
- Taa...- powiedziałem znudzony
- Teraz mamy idealną okazję żebyś mi to wytłumaczył - zamrugała słodko robiąc ciekawskie oczy
- Nie wiem od czego zacząć - potarłem skroń od strony Elsy
- Na przykład od początku ? - popatrzyła na mnie jak na idiotę
Miałem problem z pozbieraniem myśli. Bo co miałem jej powiedzieć?
Obie dłonie położyłem na szkle, by odczepić od niego twarz. Pomasowałem obolałem miejsce, parząc przy okazji na resztki tego co przykleiło mi twarz. Poprawiłem się na fotelu, założyłem ugiętą nogę na fotel, a plecami oparłem się o okno, by mieć ją na przeciw siebie.
- Więc tak - węzłem głęboki oddech, a blondynka popatrzyła na mnie jeszcze bardziej uporczywym wzrokiem
-  Może to zabrzmieć idiotycznie i nie realnie, ale biorę udział w nielegalnych walkach robotów - na ostatnie słowa ściszyłem głos - razem z  Flynnem - sprecyzowałem
- Ok...nie wieże w takie rzeczy ale jestem ciekawa twojej historii - uniosła jedną brew
- Każdy biorący udział w walkach musi mieć czym walczyć... - przerwała mi gestem dłoni
- Czyli macie własnego robota, ściemniasz - ja zrezygnowany wyciągnąłem telefon i chwile w nim poszperałem. Obróciłem w jej stronę ekran. Widniało na nim zdjęcie białego kolosa.
- Nazywa się Puszek - uśmiechnąłem się dumny
 
                            
- Bardziej idiotycznego imienia nie znaleźliście dla tej bestii ? - zapytała ze śmiechem, mogłem się założyć że miała łzy w oczach.
Ja tylko obdarzyłem ją oburzanym spojrzeniem.
- No już się nie dąsaj tylko opowiadaj dalej -  pacnęła mnie kilka razy w głowę
- Przez walki można dużo zarobić, ale tamtego dnia jakiś nadziany dupek uznał że kantowaliśmy, ja tego nie wytrzymałem i wdałem się z nim w bójkę - wyszło trochę niezręcznie bo dziewczyna milczała, dotknąłem jej ramienia
                                             


- Po co ci tyle pieniędzy?
- Chce zając się moją młodszą siostrą, nie zasługuje żeby żyła z takim człowiekiem jak mój ojciec
- Ja nie wiedziałam, przepraszam - wyszeptała, nastała niezręczna cisza
- A ty musisz mi wytłumaczyć to - wskazałem na szybę - coś podobnego zażyło się już drugi raz - skrzyżowałem ręce na piersi
- To długa i trudna historia - zwróciła wzrok na naciągnięte na aż po same kostki sweter
- Rozumiem, nadejdzie na to czas - uśmiechnąłem się do niej najpiękniej jak potrafiłem    
Jechaliśmy jeszcze około trzech godzin i niecałe półgodziny po naszej rozmowie Elsa zasnęła, opierając głowę na moim ramieniu. Dojechaliśmy o godzinie siódmej z minutami. A dziewczyna spała jak kamień, więc nie robiąc większych kłopotów wziąłem ją na ręce. Poprosiłem jeszcze Czkawkę o to by zabrał nasze bagaże. Ania zaprawiona w boju zawodów siostry od razu załatwiła nam pokoje. Ostrożnie niosłem blondynkę przez korytarz, zgarniając po drodze Meridę by otworzyła mi drzwi.
Zamknąłem je kopnięciem w nie.  Położyłem ją delikatnie na łóżku, przykrywając miękkim kocem. Chwile jeszcze patrzyłem na nią. Po jakimś czasie poczułem ogromne zmęczenie, a dowodem był mój potężny ziew.
 - Dobranoc - pogłaskałem ją po głowie i wyszedłem po czym rzuciłem się na łóżko w swoim pokoju, wcześniej zdejmując bluzę i rzucając ją byle jak na podłogę. Założyłem ręce pod głowę i patrzyłem się chwilę w sufit. Oby Elsa sobie jutro poradziła. Strasznie się stresuje tymi zawodami. W sumie jej się nie dziwię, Anna mówiła, że szykowała się na to całe życie. To niesamowita dziewczyna. Pomimo strachu przed mocą potrafi walczyć o swoje i nie poddaje się. Jest wytrwała. Naprawdę ją podziwiam. Mam tylko nadzieję, że Jessica nie będzie oszukiwać. Ta rozpuszczona córeczka tatusia jest zdolna do wszystkiego. Dobrze o tym wiem. Muszę chronić Elsę i ostrzec ją, by miała się na baczności. Ale na razie niech wyśpi się przed zawodami, jutro jej wielki dzień.  Oby się jej udało. - to były moje ostatnie myśli, a potem odpłynąłem do krainy snów. Wiem, że to za sprawą Piaskowego Ludka. Złote nici mówią same za siebie.

czwartek, 5 maja 2016

Rozdział 15 Króliczek....że co ?

Elsa:
 - Zwoli! Proszę! - jęczałam
Biegliśmy przez główny korytarz szkolny. Zostałam chwycona za rękę z powodu ciągłego wpadania na różnych ludzi.
 - Nie możemy tego przegapić - krzyknęła blondynka, jej czarna spódniczka podskakiwała za każdym razem gdy się odwracała
 - Ale to nic nadzwyczajnego że Merida wykorzystuje Flynna jako żywej tarczy - wzruszyłam ramionami
 - Nie tym razem - uśmiechnęła się słodko, uniosłam brwi ku górze
 - Dziś Merida założyła się z Czkawką - pisnęła, przegryzając dolną wargę i unosząc zaciśnięte piąstki do klatki piersiowej

 - To nie wróży nic dobrego - stwierdziłam, przyśpieszając
Rudowłosa dziewczyna często rywalizuje z różnymi osobami. Zazwyczaj wygrywa, wybierając takie osoby które nie mają szans. Tym razem wybrała sobie trudnego rywala. Czkawka jako jeden z nielicznych uczniów jest niepełnosprawny i do tego diabelsko uparty, tak samo jak Mer.
Astrid popchnęła jedno skrzydło czerwonych drzwi. Ujrzałam tam wysoką na dwadzieścia pięć metrów ścianę spinaczkową. Na dole stała grupka osób, podążaliśmy do nich. Znalazłam tam Jacka, który ze skrzyżowanymi rękami na piersiach, śmiał się pod nosem. Nie rozumiałam, dlaczego. Spojrzał na mnie z ukosa, pokazując palcem szczyt. Siedział tam Flynn, na głowie miał założone królicze uszy.
 - A więc tak...! - zaczęła głośno ruda, idąc długimi krokami wzdłuż ściany
 - Dziś zagramy w ''zdobądź króliczka''- wyszczerzyła się stając wyprostowana z rękami ułożonymi za plecami, tak jak żołnierz.
 - Zasady są proste, trzeba jak najszybciej dotrzeć na górę i bezpiecznie sprowadzić królika na dół
- dołączył się brunet, pokazał skinieniem głowy na chłopaka u góry, śmiejąc się z ostatnich słów swojej wypowiedzi.
                                                                       ***
Co się okazało, Czkawka wygrał. Sprowadził "zdobycz" bezpiecznie na ziemię, no prawie. Flynn nabawił się przez niego lęku wysokości. Foch Meridy, trwał ponad tydzień i za każdym razem kiedy widziała bruneta przyklejała mu przeżutą już przez nią, gumę do żucia na czoło.
                                                                      ***
 - To już jutro....- krzątałam się po całym pokoju szukając rzeczy o których mogłam zapomnieć.
 - Rozumiesz to Jack?- popatrzyłam na niego znacząco z skrzyżowanymi rękami. On tylko zerkną na mnie zmęczonym wzrokiem i szybkim ruchem złapał mnie za ramię i pociągnął w dół, sugerując bym usiadła koło niego na łóżku.
 - Rozumiem, tylko zastanawiam się po co ci tyle rzeczy i tyle robienia z tego problemów- wskazał na walizkę wypchaną po same brzegi, plecak i torbę. Przyznałam mu rację trochę tego było za dużo ale, tylko trochę.
Westchnęłam. Przetarłam dłonią twarz i popatrzyłam na zegarek stojący na toaletce i od razu opadłam plecami o materac. Zamknęłam oczy. Poczułam jak chłopak się przytula do mojego boku obejmując mnie lewą ręką. W pokoju była tylko nasza dwójka, wszyscy wrócili do siebie tłumacząc się że jest późna pora. Mieli rację, dobijała dwudziesta trzecia, a autobus mieliśmy o piątej rano. Szturchnęłam białowłosego.
 - Jack zwieraj się, musimy się wyspać, ja muszę się wyspać - wyrwałam się z nagłego stanu błogości
 - Ale, mi jest tu dobrze - wymruczał i jeszcze bardziej zanurzył nos w mój bok             

 - Jack- powiedziałam stanowczo
 - No już, już nie złość się piękna - poprawił ramiączko mojej koszulki i delikatnie musnął ustami moją szyję.
Przeszedł mnie dziwny dreszcz. Takie dziwne uczucie.
Nie zdążyłam nawet zareagować, a on już mówił mi dobranoc, przy drzwiach by po chwili za nimi znikną.
 Ach, jak ten czas szybko leci. O wiele za szybko. Już jutro ja i całą ekipa jedziemy do Nowego Yorku. Oni martwić się nie muszą, ale ja tak. Całe lata na to czekałam. Dostałam się w końcu do między krajowych mistrzostw, Boże, serce nie przestaje walić mi jak młot. No cóż, jakoś to przetrwam. Będę się starać z całych sił. Taa, tylko jest jedno ,,ale,,. Martwi mnie.......no wiecie Jessica. Boże kochany, wy wiecie kto to jest!? To diablica! Od zawsze patrzyła na mnie z wyższością, a kiedy wygrałam zawody, zrzucając ją na 2 miejsce...Jezu, od tego czasu nie daje mi żyć. Wiecznie próbuje wpędzić mnie w kłopoty, robi wszystko, żebym zawsze była tą gorszą, żeby mnie pogrążyć i żebym zawsze przegrywała. Krótko mówiąc: Uwzieła się na mnie! 
 No ale...może nie będzie tak złe? Będę starała się wygrać, o dostaniu się do mistrzostw marzyłam całe życie. Nie mogę się poddać.
 Ok, teraz czas spać. Jutro czeka nas ciężka podróż, a kiedy nadejdzie czas występu, muszę być zwarta i wypoczęta. Pozostaje mieć tylko nadzieję.


...................................
Tak, wiemy, że rozdział krótki i pojawił się baaaaaaaaardzo późno, ale uwierzcie:
- Szkoła - Marti
- Przygotowania do egzaminu trzecioklasisty - Hania
- I naprawdę wiele innych - Marti i Hania
Przeszkadzało nam w tym. Ale następny rozdział postaramy się wstawić jak najszybciej (oczywiście jak tylko damy radę xD)
Ale na razie, PA!

niedziela, 13 marca 2016

niedziela, 28 lutego 2016

Rozdział 14 Zakład

Elsa:
- Raz, dwa, trzy....raz, dwa trzy i toeloop*, raz, dwa, trzy i flip* - trenerka wyliczała mi tępo
- Wyprostuj się, raz...ręce wyżej - krzyczała
- Skok! - padła nagle komenda
Nie wyrobiłam się i upadłam. Drugi raz w ciągu półgodziny. Popatrzyłam na kobietę przepraszająco. Wstała z trybun zakładając łyżwy, podjechała do mnie i ukucnęła.
- Musisz być bardziej wyprostowana i skupiona - podała mi rękę żebym mogła szybciej wstać
Rozejrzała się dookoła, jej wzrok padł na zawodnika numer dziewięć. Złapała mnie za nadgarstek i pojechałyśmy w stronę chłopaka.
- Zdejmij to - rozkazała mu pokazując głową na kask - Jak się nazywasz numerze 9?
Chłopak Zdjął nakrycie głowy i poprawił swoje białe włosy
- Jack Frost, pani Romanov - spuścił wzrok z jej twarzy na lód
- Przepraszam - powiedział cicho żeby inni oprócz nas nie usłyszeli
- Co tu się dzieje, czemu wstrzymaliście grę ?! - po chwili pojawił się koło nas gruby mężczyzna z długą siwą brodą
- Twoi zawodnicy rozpraszają mi uczennice - zirytowała się
- To twoja tancereczka zajęła nam lodowisko - skrzyżował ręce na piersi
- North - pokazała na niego palcem - nie pozwalaj sobie
- To nich ona pokaże nam coś co zachwyci moich chłopców, a pójdziemy na tafle zewnętrzną, a jak nie to zajmujemy całą tą taflę  - można było usłysz śmiech niektórych zawodników
- Stoi - powiedziała podając mu dłoń
Ja popatrzyłam na nią z niedowierzaniem i przełknęłam głośno ślinę. Nie umiałam nic takiego zrobić żeby podobało się tym (napalonym) nastolatkom.
- Nie martw się wygramy to z nimi, zrobisz układ dwadzieścia siedem - szepnęła
Pokiwałam powoli głową i wjechałam na środek odganiając gapiów. Poprosiłam o włączenie muzyki.

 
 
Skończyłam. Uśmiechnęłam się szeroko i ukłoniłam się nisko. Całą sale odgarnęły odgłosy braw, gwizdów i krzyków. No, widzę, że im się spodobało.
 Podjechałam do mojej trenerki, która uściskała mnie mocno.
 - Brawo, byłaś świetna - uśmiechnęła się do mnie - No i co North? Sądząc po oklaskach, jakie otrzymała moja , myślę, że czas powiedzieć Panu, Do Svidaniya*! - zaśmiała się
 - Natasha, nie - odezwałam się patrząc na Jacka i Krisa - Niech zostaną, treningi możemy robić w każdej chwili, a oni mają niedługo mecz. Muszą ćwiczyć.
 - Po pierwsze, umowa to umowa. Po drugie, pragnę zauważyć, że ty także masz niedługo występ młoda damo - położyła ręce na biodrach
 - Za kilka tygodni - przewróciłam oczami
 - Dobra, trudno, Natasha ma rację, umowa to umowa - westchnął nauczycie, spuszczając wzrok - No dobra panienki, wyny mi stąd! Raz, raz, raz, raz - zaczął poganiać chłopaków do wyjścia. Zaśmiałam się widząc biednych zmierzających do drzwi. Kiedy byli już przy wyjściu, Kriss i Jack odwrócili głowy i spojrzeli na mnie. Wzruszyłam ramionami i pomachałam im. Uśmiechnęli się i wyszli.
                                     ***
Idę korytarzem, trzymając na ramieniu torbę w której mam łyżwy i strój do treningu. Boże, trenerka dała mi nieźle w kość. Kiedy chłopaki poszli musiałam zatańczyć jeszcze dwa układy. Bolą mnie wszystkie mięśnie i kości. Zmierzając w stronę pokoju zobaczyłam Flynna.
 - Hej - podeszłam do niego
 - Cześć El...... - chciał coś jeszcze powiedzieć, ale złapałam go za rękaw bluzy i pociągnęła do mojego pokoju - Eeee, co jest? - spytał, a ja zamknęłam drzwi.
 - Słuchaj, próbowałam to wyciągnąć z Jacka, ale chyba się jednak nie da, więc pytam się ciebie - spojrzała na niego ciężkim wzrokiem - Gdzie ty i Jack wymykacie się w nocy?
 - A, oto chodzi - za śmiał się nerwowo - Widzisz El.... - ale nie dokończył, bo ktoś otworzył drzwi bez pukania.
 - Hej El, nie widziałaś może.....- do pokoju weszła Merida - O tu jesteś Julek! Słuchaj, powiem krótko, zwięźle i na temat..... - zrobiła kilku sekundową pauzę - ODDAWAJ MOJĄ PIŁKĘ DO KOSZA! - wrzasnęła nagle, że aż podskoczyłam.
 - Jaką piłkę?! Ja nie mam twojej piłki! - odkrzyknął Flynn.
 - Jasne, poczekaj, bo uwierzę. To zemsta za tamto jabłko, tak? No już, oddawaj!
Nagle znów ktoś wszedł bez pukania. Tym razem był to Jack.
 - Merida! Oddawaj mój kij do hokeja! - krzyknął - O, hej, a co to za zbiegowisko? - uśmiechnął się. W pewnym momencie znów ktoś wszedł.
 - Jack, miałeś oddać mi dwie dychy i ja się pytam, gdzie one są!? Oj, cześć wszystkim! - wyszczerzył się.
 - Co wam wszystkim.....?- nie dokończyłam, bo usłyszeliśmy krzyki na korytarzu. Drzwi ponownie się otworzyły.
 -.......a chcesz w nochal!? - wstrząsnęła Astrid na Hiccupa, który razem z nią wszedł do pokoju.
 - Kobieto, ja z tobą nie wytrzymał! - popatrzyli na siebie morderczym wzrokiem. 
 - ELSA, TRZYMAJ MNIE, BO PRZYSIEGAM, UKATRUPIE JĄ/GO ŻYWCEM! - krzykneli jednocześnie odwróciwszy się w moją stronę. 
Zrobiłam facepalma.
 - Ludzie, z kim ja żyje - jęknełam - o co tym razem poszło!?
 - Ta oto tu blondyna z zaawansowanym ADHD, twierdzi, że zdradzam ją z Olivią, pierwszoklasistką, której nawet nie lubię!
 - Taa, na pewno! Przecież widzę, jak na ciebie patrzy! Jesteś wstrętnym, zdradzieckim.... - westchnęłam przewracając oczami. Podeszłam do nich, chwyciłam ich za głowy i zdecydowanym ruchem złączyłam ich usta w pocałunku. Rozchylili oczy ze zdziwienia, ale pomimo tego, że ich puściłam, nie oderwali się od siebie. Po chwili odsunęli się od się i popatrzyli sobie głęboko w oczy.
- Lepiej? - spytałam uśmiechając się dumnie. 
- T- tak, dzięki - uśmiechnęli się do mnie. 
- No, moja robota zakończona - otrzepałam dłonie, jakbym zmiatała z nich kurz i usiadłam na łóżku. 
- Tak w ogólne, to dałaś tam w sali niezłego czadu - zaśmiał się Kriss, a Jack mu przytaknął, po czym usiedli koło mnie, tak jak Merida, Flynn, Czkawka i Asrid. Taa, krawędź mojego łóżka jest dość szeroka. 
- Dzięki - zarumieniłam się. Nagle coś zatłukło się w mojej szafie. Posłaliśmy sobie wszyscy pytające spojrzenia. Wzruszyłam ramionami i powoli podeszłam do mebla. Popatrzyłam na innych wzrokiem mówiącym ,,na pewno?,, a oni kiwnęli głowami. Wzięłam głęboki oddech i otworzyłam drzwi. Na spodzie szafy siedziała Anna z metrową rolką kolorowego papieru do pakowania prezentów.
 - Czeeeeeść, hehe - zaśmiała się patrząc na nas.
 - A-Ania!? - zdziwiłam się - Co ty robisz w mojej szafie!?
 - Chowam się - odparła ściszonym głosem
 - Przed kim? - spytał Flynn
 - Przed Roszpunką - spojrzała na niego
 - Annaaaa.....- spojrzałam na nią ciężko - coś ty znowu narobiła?
 - Wiecie, Ross miała taką fajną, różową sukienkę. To była jej ulubiona, nikomu nie pozwalała jej założyć. Ja pod jej nie wiedzą ją ubrała i.......jedząc lody borówkowe.....troszku ją poplamiłam.
 - Co to znaczy? - wszyscy zwrócili się do mnie. Oj nie dobrze.
 - Zaraz zobaczycie - westchnęłam patrząc na nich z ukosa. Dosłownie jak na zawołanie ktoś zaczął mocno walić w drzwi mojego pokoju.
 - Otwieraj! Normalnie cię zatłukę! OTWIERAJ TE DRZWI!!! - wrzeszczała Roszpunka zza drzwi. Przejechałam otwartą dłonią po twarzy. Ja już wiem, co się szykuję, za dobrze znam moją rodzinę.
 - Bądźcie dobrymi przyjaciółmi i połóżcie mi czasem kwiaty na grobie - jęknęłam, a oni spojrzeli na mnie zdziwieni. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Natychmiast rzuciła się na mnie kuzynka z czerwoną jak burak twarzą.
 - TY WREDNA JĘDZO! ZABIJĘ CIĘ! ZATŁUKĘ! ZAMORDUJĘ! - wrzeszczała próbując walić mnie pięściami, jednak ja trzymałam ją za nadgarstki. Anka wyskoczyła szybko z szafy i zaczęła bić Ross po głowie papierem do pakowania prezentów, ale ponieważ blondynka potwornie się rzucała, ja również dostałam kilka razy.
 - Szanuj kuzynkę! Szanuj! Szanuj kuzynkę! - krzyczałam na nią, bo coraz trudniej było mi ją utrzymać. Nagle straciłam równowagę i wpadłam z dziewczynami do łazienki.
 
Jack: 
Drzwi do łazienki zatrzasnęły się z hukiem, a za nimi było słychać krzyki Elsy i Roszpunki. Jezu, znam Ross od kilku lat, i wiem, że można ją wkruszyć na wiele sposobów, ale to? Nie do uwierzenia! 
Nagle usłyszałem rozbicie czegoś szklanego. Matko, Punka przecież zaraz zabije Else. Wolę nie widzieć, jak wygląda ta bujka.
 - Rodzina Snow to wyjątkowy zwariowana i wyjątkowa rozdzinka - powiedział Czkawka. Wszyscy pokiwaliśmy zgodnie głowami. W końcu wszystko uciekło, a z łazienki wyszły dziewczyny całe posiniaczone i zadrapane, ale Elsa chyba najbardziej. Stały, trzymały się za ręce, szczerzyły się, pokazując swoje zęby. 
 - No, wszystko sobie wyjaśniłyśmy i jest już w porządku, co nie? - białowłosa spoglądnęła na Anne i Roszpunkę, a te pokiwali głowami. 
 - Dziewczyny, wasza rodzinka jest niemożliwa - parsknęła Astrid. 
Wszyscy spojrzeliśmy po sobie. Nie wytrzymaliśmy i każdy wybuchnął śmiechem.
 


*toeloop, *flip - skoki kopane (odbicie z wykorzystaniem ząbków łyżwy)



sobota, 20 lutego 2016

ADC#15

Hej !?
Gdzie wy wszyscy jesteście ?
To na dziś ....
POWODZENIA !!!

ADC#14

Hej !!!
Jesteście jeszcze tam ?
Dajcie nam swoje opinie, co wam się podoba a co nie, żebyśmy mogły się nakierować na dobry nurt...
A dziś to ....

POWODZENIA!!!

czwartek, 18 lutego 2016

wtorek, 16 lutego 2016

ADC#11

Helo....jak tam u was ?
O to co macie na dziś .....
Jakby ktoś nie znał to jest zespół ''5 seconds of summer''
 POWODZENIA !!!

sobota, 13 lutego 2016

ADC#10

Halo.....jest tam ktoś ?
Dziś to .....
Jakby ktoś nie znał to jest David z ''exitus letalis ''
Manga ...
 
POWODZENIA!!!
 

czwartek, 11 lutego 2016

ADC#8

Hej kochani, przepraszam że nie było przez taki długi czas ale teraz mam ferie(Hania) i jestem na obozie i teraz jest net, ale nie wiem na jak długo więc szybko dodaję....


       POWODZENIA!!!

piątek, 5 lutego 2016

ADC #7

Hania: Przepraszam was za zwłokę, ale jestem na obozie i mam mały dostęp do Internetu, a Marti się nawet tym nie zainteresowała żeby coś dla was dodać. Więc macie to ode mnie.
Powodzenia !!!  

sobota, 30 stycznia 2016

piątek, 29 stycznia 2016

czwartek, 28 stycznia 2016

ADC #3

Chciałyśmy wam dać lepsze dojście do waszych historyjek, więc założyliśmy zakładkę w której będą się pojawiać , kilka już tam jest. Więc ?

Powodzenia!


poniedziałek, 25 stycznia 2016

Akcja dla czytelników

Hej, kochani mamy dla was ciekawe wyzwanie. Codziennie będziemy wrzucać tu jedno zdjęcie, i tu jest wasze zadanie. Będziecie tworzyć krótkie historyjki związane z obrazkiem. (Piszcie w komentarzach) Najciekawsze, będą nagrodzone dedykacjami w najbliższych rozdziałach.
Nie zwlekając dalej dajemy obraz :
 
Powodzenia !!!