*JACK* Ja i mój agent Hiccup oraz ochroniarz Flynn jedziemy właśnie na gale. Limuzyna powoli sunie po przedmieściach Arendell. Mnóstwo ludzi obstawia auto, aby tylko zrobic mi jakieś zdjęcia. Tabloidy i paparazzi są straszni. - Hej Jack, co tak dumasz? - pyta Kristoff, ktory siedzi za kułkiem. - Mam już dosyć życia super gwiazdy. - przyznaje i pije łyk szampana. - Jakby nie patrzeć... Trudno jest tak żyć. - Wow, stary. - Hiccup zabiera mi alkohol. - Chyba przesadziłeś z tym. - wskazuje na butelkę. - Nie, nie przesadziłem. - warczę na niego i odbieram swój napój. - Po prostu już mnie to nudzi. - Co Cie nudzi? - prycha Kristoff. - Super modelki? A może ciagle imprezy do białego rana? No chyba, że masz już dosyć spać na szmalu. Ja, Hiccup i Flynn spojrzeliśmy zaskoczeni na blodyna. Jeszcze nigdy tak się nie zdenerwował. - Wszystko gra? - spytał mój agent wciąż patrząc na Kristoffa. - Nie! - podnosi głos. Pózniej uspokaja sie lekko i patrzy w styczne lusterko. - Mam problemy finansowe. Nie mówmy o ty. - No dobra. - wzruszam ramionami. - To co teraz robimy? Jak myślicie co bedzie na imprezie? - Pewnie jak zwykle przyjdą gwiazdy z zespołu Arendell's Girls. Dodatkowo pojawi sie zapewne Mavis i Jonatan. - Hiccup zaczal głośno myślec, a Flynn odleciał juz przy wzmiance o zespole. Moj kumpel zacząła ie ślinić. O Boże... To takie żenujące. Z kim ja sie zadaje?
~Na gali~ *JACK* - Panie Frost! Panie Frost! - krzyczeli redaktorzy i ludzie z telewizji. - Prosze niech Pan powie... Jak to mozliwe, ze stał sie Pan taka gwiazda? - Widzisz Becky... - zacząłem powoli patrząc na brunetkę, ktora właśnie chciała ze mną przeprowadzić wywiad. - Ja i sława jestesmy bardzo dobrymi kumplami. Pasujemy do siebie. To wszystko. - Ale jak to mozliwe, ze z dnia na dzien... - To tajemnica, a tajemnic sie nie wyjawia. - oznajmiłem i wraz z kumplami wszedłem na gale. Hiccup miał racje... Było tu mnóstwo gwiazd No i te laski! - Elsa! Anna! Roszpunko! Merido! Astrid! - wokol dziewczyn z zespołu wszyscy skalali i przekrzykiwali sie by tylko zadać im kilka pytań. - Dziewczęta prosze powiedzcie. - zaczal wysoki tęgi rudzielec. - Co przyniosło wam taka sławę? - Hans... - zachichotała sztucznie Elsa ( liderka zespołu ) - to chyba oczywiste, ze wszystko dzieki talentowi. - No tak. Oczywiście. - mruknął chłopak widocznie nie zadowolony z odpowiedzi. Po jakimś czasie tabloidy sobie odpuściły. Ja, Flynn, Hiccup i Kristoff podeszliśmy do dziewczyn. - Jak tam kochane? - spytał zawadiacko Flynn obejmując Roszpunke. - Długo na nas czekacie? - Wystarczajaco długo. - przyznała zdenerwowana Elsa. - Jak zwykle za szybko sie irytujesz Panno Cold. - przyznałem zadowolony przesuwając sie do dziewczyny. - To ja? - szepcze jej na ucho. - Ile gości muszę sprać, bo próbowali Cie sprać? Dziewczyna parska śmiechem. Ma sie ten talent, nie? - Czy ja wiem? - wzruszyła ramionami patrząc w moje oczy i przesuwając sie lekko. - Po setnym przestałam liczyc. - uśmiecha sie szeroko bawiąc sie zamkiem mojej skórzanej kurtki. - A ile dziewczyn powinnam zamrozić? - Uuuu, czuje, ze cos sie zaczyna! - wola Merida oddzielając mnie z Elsa własnym ciałem. - Lepiej chodźmy juz na te sesje zdjęciowa. - dodała Anna zabierając ze soba własna siostrę. Elsa ostatni raz posłała mi usmiech po czym odeszła z Anka i innymi dziewczynami w stronę paparazzi. Wiecie co? Zycie gwiazdy nie jest chyba, az takie zle. W koncu nie na codzień zyje sie tak ... Sami wiecie
*JACK*
OdpowiedzUsuńJa i mój agent Hiccup oraz ochroniarz Flynn jedziemy właśnie na gale. Limuzyna powoli sunie po przedmieściach Arendell. Mnóstwo ludzi obstawia auto, aby tylko zrobic mi jakieś zdjęcia. Tabloidy i paparazzi są straszni.
- Hej Jack, co tak dumasz? - pyta Kristoff, ktory siedzi za kułkiem.
- Mam już dosyć życia super gwiazdy. - przyznaje i pije łyk szampana. - Jakby nie patrzeć... Trudno jest tak żyć.
- Wow, stary. - Hiccup zabiera mi alkohol. - Chyba przesadziłeś z tym. - wskazuje na butelkę.
- Nie, nie przesadziłem. - warczę na niego i odbieram swój napój. - Po prostu już mnie to nudzi.
- Co Cie nudzi? - prycha Kristoff. - Super modelki? A może ciagle imprezy do białego rana? No chyba, że masz już dosyć spać na szmalu.
Ja, Hiccup i Flynn spojrzeliśmy zaskoczeni na blodyna. Jeszcze nigdy tak się nie zdenerwował.
- Wszystko gra? - spytał mój agent wciąż patrząc na Kristoffa.
- Nie! - podnosi głos. Pózniej uspokaja sie lekko i patrzy w styczne lusterko. - Mam problemy finansowe. Nie mówmy o ty.
- No dobra. - wzruszam ramionami. - To co teraz robimy? Jak myślicie co bedzie na imprezie?
- Pewnie jak zwykle przyjdą gwiazdy z zespołu Arendell's Girls. Dodatkowo pojawi sie zapewne Mavis i Jonatan. - Hiccup zaczal głośno myślec, a Flynn odleciał juz przy wzmiance o zespole. Moj kumpel zacząła ie ślinić. O Boże... To takie żenujące. Z kim ja sie zadaje?
~Na gali~ *JACK*
- Panie Frost! Panie Frost! - krzyczeli redaktorzy i ludzie z telewizji. - Prosze niech Pan powie... Jak to mozliwe, ze stał sie Pan taka gwiazda?
- Widzisz Becky... - zacząłem powoli patrząc na brunetkę, ktora właśnie chciała ze mną przeprowadzić wywiad. - Ja i sława jestesmy bardzo dobrymi kumplami. Pasujemy do siebie. To wszystko.
- Ale jak to mozliwe, ze z dnia na dzien...
- To tajemnica, a tajemnic sie nie wyjawia. - oznajmiłem i wraz z kumplami wszedłem na gale. Hiccup miał racje... Było tu mnóstwo gwiazd No i te laski!
- Elsa! Anna! Roszpunko! Merido! Astrid! - wokol dziewczyn z zespołu wszyscy skalali i przekrzykiwali sie by tylko zadać im kilka pytań.
- Dziewczęta prosze powiedzcie. - zaczal wysoki tęgi rudzielec. - Co przyniosło wam taka sławę?
- Hans... - zachichotała sztucznie Elsa ( liderka zespołu ) - to chyba oczywiste, ze wszystko dzieki talentowi.
- No tak. Oczywiście. - mruknął chłopak widocznie nie zadowolony z odpowiedzi.
Po jakimś czasie tabloidy sobie odpuściły. Ja, Flynn, Hiccup i Kristoff podeszliśmy do dziewczyn.
- Jak tam kochane? - spytał zawadiacko Flynn obejmując Roszpunke. - Długo na nas czekacie?
- Wystarczajaco długo. - przyznała zdenerwowana Elsa.
- Jak zwykle za szybko sie irytujesz Panno Cold. - przyznałem zadowolony przesuwając sie do dziewczyny. - To ja? - szepcze jej na ucho. - Ile gości muszę sprać, bo próbowali Cie sprać?
Dziewczyna parska śmiechem. Ma sie ten talent, nie?
- Czy ja wiem? - wzruszyła ramionami patrząc w moje oczy i przesuwając sie lekko. - Po setnym przestałam liczyc. - uśmiecha sie szeroko bawiąc sie zamkiem mojej skórzanej kurtki. - A ile dziewczyn powinnam zamrozić?
- Uuuu, czuje, ze cos sie zaczyna! - wola Merida oddzielając mnie z Elsa własnym ciałem.
- Lepiej chodźmy juz na te sesje zdjęciowa. - dodała Anna zabierając ze soba własna siostrę. Elsa ostatni raz posłała mi usmiech po czym odeszła z Anka i innymi dziewczynami w stronę paparazzi.
Wiecie co? Zycie gwiazdy nie jest chyba, az takie zle. W koncu nie na codzień zyje sie tak ... Sami wiecie