Dzisiaj to zrobię. - Siema, stary - wszedłem do domu kumpla. - Cześć, Mike. Coś chciałeś? W zasadzie przyszedłem mu coś powiedzieć, coś po czym nie bylibyśmy już przyjaciółmi. Prawdopodobnie to będą nasze ostatnie, wesoło spędzone godziny. Wiem, że po tym co mu powiem będzie niezręcznie na próbach i koncertach, dlatego zniknę z ich życia. Po prostu sobie pójdę. - Nudziło mi się, to wpadłem. Nie przeszkadzam? - Nie. Mama właśnie nakłada ciasto. Chcesz kawałek? - Od Liz zawsze i wszędzie. - uśmiechnąłem się Weszliśmy do kuchni. Mama Luke'a puściła mi oczko. Tak. Pani Hemmings jest nietypowa. - Luke, dopijesz soczek? - Zacząłem się śmiać. Faktycznie mama Luke'a nie przepada za tym, że jej syn pije energetyki, więc kupuje mu soczki, ale nie spodziewałem się, że chłopak na to pójdzie. - Nie, dzięki. Z ciastem w rękach poszliśmy na górę, do pokoju chłopaka. Przećwiczyliśmy kilka piosenek. Przez cały czas patrzyłem na Luke'a. Na jego stojące włosy, na niebieskie oczy, na niego. - Em. Luke? - Tak? - odłożył gitarę - Bo ja tu przyszedłem coś ci powiedzieć. - przygryzłem wargę - A Ash i Calum? Gdzie oni są? Może na nich poczekamy? Widzę, że to coś poważnego. - Oni już wiedzą - mruknąłem cicho - Oh. No to mów. - Jestemgejem. - Mike, wiesz, że nie lubię jak tak szybko mówisz - wziąłem głęboki wdech - Jestem gejem - powtórzyłem - I co w tym takiego złego? Czemu tak się stresujesz? Podoba ci się jakiś chłopak? - uśmiechnął się. Luke jest mistrzem zawstydzania ludzi. Musiał brać lekcje od Liz. - Od kilku lat. - Dalej nie rozumiem co jest w tym takiego złego, że tak się teraz stresujesz. - Botyjesteśtymchłopakiem - Mike - popatrzył na mnie groźnie - Kocham cię, okej?! Kocham cię cholernie mocno! - krzyknąłem. Normalnie śmiałbym się z jego zszokowanej miny, ale nie było mi do śmiechu - Ja może już pójdę. - powiedziałem ciszej. Byłem już przy drzwiach, kiedy Luke złapał mnie za nadgarstek. Odwróciłem się. Blondyn płakał. - Nie płacz, proszę - też nie powstrzymywałem łez - Jak teraz cię puszczę, odejdziesz na zawsze, tak? - przytaknąłem - Nie chcę żebyś odchodził. Jesteś moim przyjacielem, a przyjaciele nie odchodzą. - Może to znaczy, że nie jestem dobrym przyjacielem? - wychlipałem - Oczywiście, że jesteś. Jesteś najlepszy - pocałował mnie. To było... wow. Przyciągnąłem go do siebie i całowaliśmy się, dopóki Cal i Ash nie wpadli do pokoju. - Ups. Przepraszamy, nie przeszkadzajcie sobie - uśmiechnąłem się przez pocałunek, a Luke swoją długą nogą zamknął drzwi - Akcja 'Muke forever' zakończona sukcesem! - krzyknął Irwin na cały dom - Muke forever? - spytał niebieskooki - Muke forever. Cal i Ash znowu weszli do pokoju i zrobiliśmy sobie pamiętne selfie.
Dzisiaj to zrobię.
OdpowiedzUsuń- Siema, stary - wszedłem do domu kumpla.
- Cześć, Mike. Coś chciałeś?
W zasadzie przyszedłem mu coś powiedzieć, coś po czym nie bylibyśmy już przyjaciółmi. Prawdopodobnie to będą nasze ostatnie, wesoło spędzone godziny. Wiem, że po tym co mu powiem będzie niezręcznie na próbach i koncertach, dlatego zniknę z ich życia. Po prostu sobie pójdę.
- Nudziło mi się, to wpadłem. Nie przeszkadzam?
- Nie. Mama właśnie nakłada ciasto. Chcesz kawałek?
- Od Liz zawsze i wszędzie. - uśmiechnąłem się
Weszliśmy do kuchni. Mama Luke'a puściła mi oczko. Tak. Pani Hemmings jest nietypowa.
- Luke, dopijesz soczek? - Zacząłem się śmiać. Faktycznie mama Luke'a nie przepada za tym, że jej syn pije energetyki, więc kupuje mu soczki, ale nie spodziewałem się, że chłopak na to pójdzie.
- Nie, dzięki.
Z ciastem w rękach poszliśmy na górę, do pokoju chłopaka. Przećwiczyliśmy kilka piosenek. Przez cały czas patrzyłem na Luke'a. Na jego stojące włosy, na niebieskie oczy, na niego.
- Em. Luke?
- Tak? - odłożył gitarę
- Bo ja tu przyszedłem coś ci powiedzieć. - przygryzłem wargę
- A Ash i Calum? Gdzie oni są? Może na nich poczekamy? Widzę, że to coś poważnego.
- Oni już wiedzą - mruknąłem cicho
- Oh. No to mów.
- Jestemgejem.
- Mike, wiesz, że nie lubię jak tak szybko mówisz - wziąłem głęboki wdech
- Jestem gejem - powtórzyłem
- I co w tym takiego złego? Czemu tak się stresujesz? Podoba ci się jakiś chłopak? - uśmiechnął się. Luke jest mistrzem zawstydzania ludzi. Musiał brać lekcje od Liz.
- Od kilku lat.
- Dalej nie rozumiem co jest w tym takiego złego, że tak się teraz stresujesz.
- Botyjesteśtymchłopakiem
- Mike - popatrzył na mnie groźnie
- Kocham cię, okej?! Kocham cię cholernie mocno! - krzyknąłem. Normalnie śmiałbym się z jego zszokowanej miny, ale nie było mi do śmiechu - Ja może już pójdę. - powiedziałem ciszej.
Byłem już przy drzwiach, kiedy Luke złapał mnie za nadgarstek. Odwróciłem się. Blondyn płakał.
- Nie płacz, proszę - też nie powstrzymywałem łez
- Jak teraz cię puszczę, odejdziesz na zawsze, tak? - przytaknąłem
- Nie chcę żebyś odchodził. Jesteś moim przyjacielem, a przyjaciele nie odchodzą.
- Może to znaczy, że nie jestem dobrym przyjacielem? - wychlipałem
- Oczywiście, że jesteś. Jesteś najlepszy - pocałował mnie. To było... wow. Przyciągnąłem go do siebie i całowaliśmy się, dopóki Cal i Ash nie wpadli do pokoju.
- Ups. Przepraszamy, nie przeszkadzajcie sobie - uśmiechnąłem się przez pocałunek, a Luke swoją długą nogą zamknął drzwi
- Akcja 'Muke forever' zakończona sukcesem! - krzyknął Irwin na cały dom
- Muke forever? - spytał niebieskooki
- Muke forever.
Cal i Ash znowu weszli do pokoju i zrobiliśmy sobie pamiętne selfie.