Stoję w przejściu i patrzę się gdzie są znajome twarze, idę w ich kierunku. Nagle wyskakują przydenną dwaj wysocy szatyni.
-Cześć Elsa!!!- mówią jednocześnie i posyłają sobie mordercze spojrzenia. Trochę to dziwne, ale nie wnikam.
-Cześć chłopaki! Czy coś się stało?- pytam po chwili
-El czekaj pomogę ci z torbą!- Czkawka zmienił nagle temat i chciał wziąć moją torbę, ale Flynn odepchnął jego rękę
-Weź spadaj! Ja jej pomogę!
-Wcale nie, bo ja!
-Ja!!!
-Ja!!!
-CHŁOPAKI! USPOKUJCIE SIĘ!- krzyczę ledwo przebijając się przez gwar jaki panuję na stołówce- O CO WAM CHODZI!!!- podłoga pode mną lekko pokryła się szronem
-Bo wiesz.......jest taka sprawa.......- zaczyna wstydliwie Flynn
-..........bardzo nie winna....he he......- Czkawka poczerwieniał
-Do rzeczy!- wzdycham
-PÓJDZIESZ ZE MNĄ NA IMPREZĘ???!!!- powiedzieli jednocześnie
Totalnie mnie zamurowało. ONI chcą iść ze mną na imprezę? Przecież Flynn jest z Ross, a z tego co słyszałam Astrid podkochuję się w Czkawce.
-................eeeeee.......jaa......no..........eeeeeee!- zaczęłam się jąkać
Nagle koło mnie pojawił się Jack uśmiechający się od ucha do ucha. Złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie.
-Ona idzie ze mną!- uśmiechnął się i...... pocałował mnie w policzek! Czułam jak cała się rumienie. On zaczął iść w stronę stołu, a po drodze odwrócił głowę i mrugnął do mnie. Ja posłałam mu wdzięczny uśmiech. Spojrzałam na chłopaków. Jezu! Wieszcze mi, gdyby byli postaciami z kreskówek ich szczęki dotykały by ziemi, a oczy wychodziły z orbit. Z trudem powstrzymałam się od śmiechu.
-Sorki!- mówię robiąc słodką minkę i odchodzę. Podeszłam do lady z jedzeniem. Poprosiłam o mały kawałek lazani, do tego jabłko i woda do picia. Podziękowałam, wzięłam tace i poszłam do stołu, gdzie siedziała reszta ferajny. Czkawka i Flynn siedzieli trochę przygnębieni.
-Smacznego wszystkim!- mówię siadając między Anką a Jackiem.
-Dzięki i nawzajem!- odpowiedzieli
Zaczęłam jeść. Muszę przyznać, że w tej szkole gotują wyśmienicie. Ciszę przerwała Merida.
-Kurczę! Ale się cieszę! Impreza już dziś wieczorem!- piszczy
-Ale przed tym wieczorem jeszcze tabun nuuuuuudnych lekcji!- wdycham
-Oj tam nie przesadzaj! To przeleci!- trąca mnie ramieniem Anka
-Powiedziała ta która jest w pierwszej klasie!- przewracam oczami
-No dobra! Przyznaję! Hihihi!- śmieje się pod nosem
-Możemy chodź przez chwile nie rozmawiać o tej imprezie!- burknął Flynn
-Stary! No weź!- Kriss klepnął go po plecach. Klepnął to słabo powiedziane. On go walnął! Jeszcze z taką siłą, że wypluł frytkę prosto na Astrid. Wszyscy parsknęliśmy kilkusekundowym śmiechem, jednak gdy zobaczyliśmy czerwoną twarz blondynki od razu zamilkliśmy. Ona za to wzięła w rękę trochę sałatki i rzuciła w chłopaka. On za to się odsunął i jedzenie trafiło w Ross, ona też nie była dłużna i nabrała na łyżkę trochę puddingu. Trafiła w nie znanego mi chłopaka. Dostałam od niego ryżem. Zamachnęłam się i....na kogo padł mój odwet? Hans stojący pięć stołów od nas z wielką czerwoną planom od sosu pomidorowego. Jego twarz wyrażała nie zadowolenie. Nagle Anka dostała pastą rybną w twarz. Teraz już wszyscy rzucali jedzeniem, a cała stołówka zanosiła się śmiechem. Przez to wszystko byliśmy zwolnieni z lekcji, ale za to sprzątaliśmy całą stołówkę. Skończyliśmy szybciej więc mogliśmy wrócić wcześniej do domu.
Jack:
Normalnie genialnie! Bitwa na jedzenie była normalnie zajefajna! Jedynym negatywem było to, że musieliśmy to wszystko sprzątać. No cóż. Przynajmniej opuściliśmy lekcje. Kiedy minęły jakieś 3godz. stołówka lśniła czystością.
-Do zobaczenia na imprezie!- krzyknąłem z El do reszty spółki i zaczęliśmy iść w stronę wyjścia ze szkoły
-Jack......- zaczęła Elsa- dlaczego wtedy......no wiesz..... przy Flynnie i Czkawce powiedziałeś, że i idę z tobą na imprezę?
-Bo widziałem że jesteś w tarapatach, a poza tym i tak ze mną idziesz!- stwierdziłem
-A niby z kont ta pewność??- zatrzymała się i skrzyżowała ręce na piersiach.
-Bo mam cię tam zaprowadzić, a po za tym i tak będziesz się trzymać mnie- przybrałem taką samą pozycje co ona
-W sumie to racja, ale mogłeś się spytać- delikatnie się fochneła. Wyprostowałem się, i wyciągnąłem do niej dłoń.
-Czy zechciała byś ze mną pójść na imprezę? - zapytałem. Ona przewróciła teatralnie oczami.
- Zgoda...i tak nie mam wyboru - mówi obojętnie
Wyszliśmy ze szkoły, zeszliśmy ze schodów i ruszyliśmy do bramy. Zauważyłem Ankę siedzącą na murku.
- Cześć- mówimy razem. Ruda podaje El deskorolkę. Zaraz, co???
-Ty jeździsz na deskorolce?!- byłem bardzo zdziwiony
-Ja to uwielbiam! A ty nie?- odpowiedziała jakby nigdy nic
-Ja też, ale....no wiesz.....rzadko spotyka się DZIEWCZYNY, które jeżdżą na deskorolce! Zwykle to one się interesują ciuchami, kosmetykami i w ogóle!
-Czy ja ci wyglądam na taką ,,malowaną lale,,?!- pyta urażona
-Nie, nie, nie! Dobra! Przestańmy się już kłócić!
- Czy to jest kłótnia?- zapytała się An i zachichotała.
- Ha, Ha, Ha - zaśmiałem się sarkastycznie. Położyłem deskę na chodniku, stanąłem na niej i pojechałem. Słyszałem wołanie dziewczyn oraz turkot kółek. Za chwile już mnie prześcigały i zaczęły się śmiać, a ja zawtórowałem. El zaczęła się popisywać swoimi umiejętnościami, dołączyłem do niej.
Jechaliśmy tak aż do domu dziewczyn.
- To do zobaczenia za kilka godzin - zawołała blondynka zanim zamknęła drzwi. Zostało jeszcze zabranie Em ze szkoły, odprowadzenie jej do domu i wrócenie do internatu. Niestety musiałem się tam przeprowadzić ponieważ już nie mogłem znieść kłótni ze swoimi rodzicami, uważali że ich nie szanuje i olewam. Tak naprawdę tak nie jest tylko kiedy widzę kiedy czasami mój ojciec przychodzi pijany, albo wkurzony to lepiej zachodzić mu z drogi. Mama często płacze, ale nie z powodu co się dzieje tylko z tego że sobie nie może poradzić sama ze sobą, czasami zostawiała moją siostrę samą. Dla tego postanowiłem że kiedy będzie dobry moment zabiorę ją i zamieszka na jakiś czas w moimi pokoju w internacie, a potem wynajmę jakieś mieszkanie. Nie wiem. Nie zostawię jej, na pewno. Z rozmyślania wyrwało mnie ciągnięcie za rękaw mojej bluzy. Była to mała brązowowłosa osóbka do której jestem tak bardzo przywiązany. Jakby jej się coś stało nie wiem co bym zrobił.
- Jack, szybciej no - wołała i w podskokach ruszyła, na ten widok się uśmiechnąłem. Kiedy była już w progu pożegnałem się z nią i dałem jej całusa w czoło. W pokoju byłem już po paru chwilach. Przyszykowałem się, a z wolnym czasem który mi został, zacząłem się przyszykowywać do walki w przyszłym tygodniu. Tak, biorę udział w nie legalnych walkach robotów, nie mam jak inaczej zarabiać, a w dzisiejszych czasach trudno spełnić swoje najważniejsze cele. Kiedy spojrzałem na zegarek, szybko pobiegłem do dziewczyny która teraz potrzebowała mojej pomocy. Stanąłem przed jej domem i zacząłem czekać. Mialiśmy jeszcze około piętnaście minut do wyruszenia. Usiadłem na krawężniku.
Zastanawiałem się jak będzie wyglądać Elsa. Przyciągało mnie coś do tej dziewczyny. Wiedziałem, że ona ma to coś w sobie, ale nie tylko ja to widziałem. Tym bardzie chciałem żeby była blisko mnie. Wreszcie stała w progu. Podbiegłem do schodów i ostrożnie na nie wszedłem. Wglądała świetnie.
Stanąłem jak wryty kiedy zobaczyłem jej ojca za jej plecami. Podeszła do mnie i szturchnęła w ramie.
-Masz się nią opiekować, zrozumiano?- raczej to był rozkaz nisz pytanie
-Dobrze zaopiekuje się pańską córką, niech pan się nie martwi- uśmiechnąłem się do niego i złapałem El za rękę na co on trochę się skrzywił.
-Mam nadzieję- jękną
-Pa tato!- powiedziała ciągnąc mnie do furtki
-Do zobaczenia kochanie!- zawołał za nami i znikną za drzwiami
-Chciałbym usłyszeć coś podobnego od swojego ojca- sapnąłem cicho
-Coś się dzieję?- zaintrygowała się
-Teraz to nie ważne!- powiedziałem, opkręciłem ją i puściłem się biegiem nie puszczając jej ręki. Ściemniało się więc wiedziałem że zachwalę zacznie się zabawa. Zaczęło przybywać ludzi kierujących się w tym samym kierunku. Stanęliśmy przed wielkim budynkiem z którego wydobywała się głośna muzyka i kolorowe światła. Ruszyliśmy do środka.
Pierwsza :) cudo ^-^ czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńSuper! Bitwa na żarcie!!! Super rozdział!
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta!
Pozdro i WENY!!!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJej! Nareszcie rozdział! Super!
OdpowiedzUsuńŚwietnie, bitwa, heh zawsze zaczyna się od małego, niewinnego wypadku. Czekam na next'a.
OdpowiedzUsuńSuper piszecie! Czekam na next! :3
OdpowiedzUsuńBitwa na żarcie zawsze spoko :D Jack ale ich zmyliles :P komentarz napisalabym wczoraj ale byłam na wycieczce :3 Marti wie o co chodzi
Wiem, wiem!!! ;)
UsuńAle Wy genialnie piszecie! Nie mogę się doczekać następnego. To jest tak wciągające, że aż wczoraj nie dało się mnie oderwać. Bitwa? Super pomysł!
OdpowiedzUsuńWeny♥
super, mega, cudnie! czekam z niecierpliwością większą niż wieeeele innych moich niecierpliwości na nexta :D poza tym u mnie też nowy rozdział!
OdpowiedzUsuńwielkaszostkawhogwarcie.blogspot.com
Cudo!!! Cudo jakie stworzył wszechświat ;D Nie, ale na serio świetny rozdział. Tylko ja się pytam dlaczego Flynn zdradza Ross! O.o Weny życzę i piszcie dalej tak świetnie ♥
OdpowiedzUsuńBędzie, będzie zabawa, będzie się działo i znowu nocy będzie mało, będzie głośno, będzie radośnie, znów przetańczymy razem całą noc.
OdpowiedzUsuńFAJNY!!! Bitw na żarcie! Aaa...czemu Flynn nie zaprosił Ross? Dobra ja z nieeecierpliwością czekam na next!!!
OdpowiedzUsuńTa dziewczyna jest niebezpiezpieczna, niedostępna łamie serca, ta dziewczyna jest niedorzeczna muszę przestać się zadręczać xD
OdpowiedzUsuńDziewczyny dawać tutaj na ekrany nexta no chyba że chcecie mieć trupa na karku xD tak więc szybko szybko xD no i zapraszam do mnie xD a ja czekam na next tutaj ;)
"z kont" to możesz wypłacić pieniądze. Bo "konta" mogą być oszczędnościowe, itd. Zapamiętaj to sobie, bo ten błąd powtarza się najczęściej na blogach, którym wytykam błędy.
OdpowiedzUsuńOn jęknąŁ, a oni może kiedyś jęknĄ. Rozumiesz różnicę?
OdpowiedzUsuńNo świetny i co tu więcej gadać
OdpowiedzUsuńnominowałam cię do LA! więcej tu: tworczoscmartyopowiadania.blogspot.com
OdpowiedzUsuńO matko! Kocham..
OdpowiedzUsuń