środa, 13 maja 2015

Rozdział 3 Pierwszy trening i nowi znajomi



Elsa:
Chyba nic nie widział. Oby. Przejrzałam się w lustrze. Byłam cała w tej przeklętej mazi. Zaczęłam ją zamrażać, bo wtedy sama ze mnie zlatywała. Nagle usłyszałam bieg na korytarzu. Szybko przestałam, a do łazienki wbiegły dziewczyny. Ross po drodze złapała ręcznik papierowy i zaczęła ścierać glut, Mer sprawdzała czy mi nic nie jest czy przypadkiem substancja nie jest szkodliwa. Zaczęła szperać w moich włosach. Coś znalazła.
- Co tam masz - spytałam ze strachem
- Karteczkę - opowiedziała, a ja się trochę uspokoiłam
- Coś jest tam napisane ? - wtrąciła się moja kuzynka
Nie spuszczając wzroku z papieru powiedziała
- Ta maź nie była dla Elsy, tylko dla mnie - powiedziała rudowłosa i podała nam kartkę
- Kto by ci to zrobił ? - spytałam
- Flynn! - krzyknęła że aż echo się rozniosło
- Ja jej wszystko wytłumaczę ty idź po niego - szatynka tylko kiwnęła głową i wybiegła
- No więc ? - spojrzałam pytająco na Mer
- To tak od początku Flynn jest chłopakiem Ross, kibluje drugi rok w trzeciej klasie, lubi mi i nie tylko robić kawały, to miło być dla mnie - pokazała resztki fioletu ta moim poliku - za to że zmusiłam go żeby stał z jabłkiem na głowie, a ja strzelałam w owoc - zaczęła się śmiać, chyba z wspomnienia o tym.

Jack:
Ok, to było dziwne. Najpierw wpadam na tą dziewczynę, a teraz widzę ją biegnącą korytarzem w jakiejś fioletowej mazi. Dobra, po prostu trzeba to zignorować. Wchodząc do klasy widzę minę pana Easter (zająca!) mówiącą, że nie jest zadowolony z mojego powrotu. Ignoruję to i siadam koło Flynna, a łyżwy kładę koło ławki. Nagle drzwi otwierają się z hukiem, a w nich staje........Roszpunka? Ma czerwoną ze złości minę i wygląda jakby zaraz miała wybuchnąć. Weszła do klasy i kiedy znalazła wzrokiem Flynna, podeszła do niego. Wzięła go za kołnierz koszuli i zaczęła ciągnąć go w stronę wyjścia.
-Eeee........kochanie! Co ty robisz?- pyta
-Ty się lepiej nie odzywaj!- wrzeszczy mu w odpowiedzi
-Pani Corono, cóż pani wyczynia?- pyta nauczyciel
-Powiem tak. Mój chłopak jest oskarżony o incydent w sali fizycznej na którym ucierpiała moja kuzynka!- mówiąc to znika razem z Flynnem za drzwiami, a ja dosłownie ostatkami sił powstrzymuje śmiech.

Elsa:
Kiedy razem z Mer skończyłyśmy mnie ,,oczyszczać,, z tej mazi podziękowałam jej pocnym uściskiem. Usłyszałyśmy na korytarzu stukanie obcasów i mówione pół głośno słowa, których wolę nie opisywać. Wyszłyśmy z łazienki i zobaczyłyśmy Ross ciągnącą jakiegoś chłopaka. Stanęła przed nami i wystawiła go przed siebie.
-Dziewczęta! Oto winowajca tego całego zamieszania! Mój chłopak Flynn Rider!- powiedziała wściekła
-Ale jakiego zajścia! O co wam chodzi!?- pyta
Merida zdejmuje mi ostatnią resztkę gluta, pokazało go temu Flynnowi.
-Aaaaaa! O to chodzi! Wielkie sorry!- zwraca się do mnie- to nie było dla ciebie, tylko dla niej!- wskazuje na Mer, a ta z trudem powstrzymuję się, żeby mu przyłożyć. W sumie też mam taką ochotę.
-Ok, nic się nie stało!- mówię dla rozluźnienia atmosfery- A tak w ogóle jestem Elsa Snow, kuzynka twojej dziewczyny!- wystawiam rękę
- A ja Flynn Rider - uścisnął moją dłoń- A po za tym to jej wina - wskazał naburmuszoną Mer
- To nie ważne, było minęło- powiedziałam, a wszyscy kiwnęli głowami. Nagle zadzwonił dzwonek na przerwę. No cóż. Przynajmniej opuściliśmy fizykę. Nie zbyt za nią przepadam. Rozeszliśmy się. Jeszcze ok. cztery lekcję i będzie to co uwielbiam. LODOWISKO!!! Uwielbiam moje treningi! Najgorsze jest to, że będę miała kompana, który popsuje całą swobodę! No nic. Spróbuję to jakoś przeżyć.
                                                                                     ***
Po NAPRAWDĘ NUUUUDNYCH LEKCJACH i przebraniu się w mój strój na trening oraz ulubionych łyżew udałam się w stronę lodowiska.
Weszłam na nie a tam.........mecz hokeja? Nasze lodowisko jest przedzielone na pół czerwoną linią. Po dalszej stronie rozgrywa się mecz. Po prostu załamanie. Ja potrzebuję dużo miejsca, a nie tylko połowy! Ok, dziewczyno! Poradzisz sobie! Na mojej części lodowiska stał jakiś rudzielec. Zapewne mój partner.

Na oko laluś. I to wieli. Boże! i ja mam z nim współpracować! Porąbało ich wszystkich?! Podjechałam do niego. On za to miał kwaśną minę.
-Część, jestem Elsa Snow!- pomachałam mu
-Jestem Hans Nasturia. Róbmy ten trening i miejmy to z głowy!- burczy pod nosem i odjeżdża.
Matko, co za gbur! Ja z nim nie wytrzymam! Ma racje. Zróbmy to szybko, a ja później zrobię SAMOTNY trening.
Będąc na środku naszej połowy zaczęłam:
-Dobra, zaczniemy od podstaw. Zatańczmy teraz układ dwadzieścia trzy. Zaczynamy!
( Nie zwracajcie uwagi na blondynkę) 


Kiedy skończyliśmy koło mojej łyżwy znalazł się...........krążek do hokeja? Patrzę na graczy przewracając oczami. Robię błyskawiczny obród wokół własnej osi, machnęłam nogą, trafiłam w krążek i........trafiona bramka! Jeeeest! Wszyscy się na mnie gapią z otwartymi ustami.
-Sami ustalcie, do kogo należy ten gol!- wyszczerzam zęby i kłaniam się nisko.
Zrobiłam jeszcze z Hansem parę piruetów i podstawowych ruchów. Po skończonym treningu skierowałam się do szatni. Dziwne było to, że w tym korytarzu były tylko jedne drzwi, które prowadziły do szatni chłopaków. O nie! Tylko nie to! Jeśli to to o czym myślę, to już po mnie! Dobra, muszę to przetrwać. Przede wszystkim pełen luz! Otworzyłam drzwi i weszłam do środka.
Wzrok wszystkich tam zebranych, był na mnie. Przełknęłam ślinę i weszłam w głąb szatni, nie patrząc się na nikogo. Weszłam do łazienki z prysznicem zamknęłam ją na zamek. Wzięłam szybki prysznic i się przebrałam. Zapakowałam łyżwy do torby. Wyszłam, idąc spostrzegłam tego chłopaka który na mnie wpadł. Na nie szczęście podszedł do mnie. Teraz przyjrzałam się mu lepiej miał śnieżnobiałe włosy i błękitne oczy z domieszką srebra. Staną przed mną pół nagi, tylko w ręczniku. Widziałam jego umięśniony tors, nie mogłam ulec pokusie więc patrzyłam mu w oczy.
- Świetna akcja z tym krążkiem- pochwalił mnie,a ja zrobiłam się całą czerwona, schowałam wystające pasemko moich włosów za ucho. 
- Dzięki- odparłam 
- Jestem Jack, A ty? - wyciągną dłoń w moim kierunku 
- Elsa, miło Cię poznać- odpowiedziałam i uściskałam mu dłoń. Po tym od razu wyszłam ubierając po drodze kurtkę. 

Jack:     
Nie ma co gadać o nudnych lekcjach. Dopiero ciekawiej zrobiło się na treningu kiedy ta nowa szczeliła nam gola. Postanowiłem ją poznać. Po tym wszystkim moja drużyna, bo jestem jej kapitanem, poszliśmy do szatni. Wziąłem zimny prysznic i poszedłem się ubrać.   
- Myślałem że ta dziewczyna będzie taką samą sztywniaczką jak Hans, ale się myliłem - powiedział Kriss szturchając rudzielca który właśnie wychodził z szatni.
- Przyznam jest nie zła - przyznałem wiedząc jeszcze to że widziałem ją już dwa razy
- Uuu a skąd te nagłe interesowanie się dziewczynami, Jess ci odpuściła oglądanie się za innymi, ni wierze - Kriss zaczął się śmiać, a ja rzuciłem w niego ręcznikiem którym wycierałem głowę i również zacząłem się śmiać. Nagle drzwi się otworzyły a w nich stała dziewczyna która trenowała z sztywniakiem, weszła i nie patrząc się na nikogo zamknęła się w łazience. Teraz rozkminiłem że nie ma szatni dziewczyn bo ich na lodzie nie ma zbyt wile na uczelni, a po za tym Black skraca fundusze a za tym idą nie dokończone projekty budowane.
- To było dziwne - powiedział ktoś
-  Dajcie jej spokój - powiedział ktoś inny
Dziewczyna wyszła po ok. 10 min. Podszedłem do niej.
- Świetna akcja z tym krążkiem- pochwaliłem ją,zrobiła się całą czerwona, schowała wystające pasemko swoich blond włosów za ucho. 
- Dzięki- odparła, ja zaczadzałem rozmowę   
- Jestem Jack, A ty? - wyciągnąłem  dłoń w jej kierunku 
- Elsa, miło Cię poznać- odpowiedziała i uściskała mi dłoń. Po tym od razu wyszła. Była chyba zawstydzona moim stanem bo stałem przed nią w samym ręczniku. Przez moment patrzyłem się w pustkę, otrząsnął mnie z tego stanu dopiero mój przyjaciel klepiący mnie po plecach.
- Ciekawe pierwsze wrażenie jej dałeś - zaśmiał się
- Muszę z nią porozmawiać - uznałem że przeproszę ją za te dziwne sytuacje, ubrałem się jak najszybciej i wybiegłem z budynku, zauważyłem ją więc podbiegłem do niej.
- Przepraszam za tamto przed chwilą i nie tyko - ona tylko zamrugała kilku krotnie
- Nie ma za co!- mówi
- Co się stało kiedy wybiegłaś z sali i miałaś coś na głowie? - ciągnąłem rozmowę dalej
- To był psikus Flynna
- To dla tego Ross była tak na niego zdenerwowana - szliśmy tak jeszcze i rozmawialiśmy, aż sobie przypomniałem
- El, zapomniałem odebrać siostrę ze szkoły, pójdziesz ze mą? 
- Jak mogę to z chęcią - odpowiedziała 
Skierowaliśmy się do szkoły Emmy. Kiedy dotarliśmy, weszliśmy do sierotka.
- Jeśli chcesz to możesz tu zostać, a ja pójdę po nią!- proponuję jej
- Nie, spoksik, mogę iść z tobą- uśmiecha się
Nie chcąc ją dłużej namawiać poszliśmy korytarzem, aż doszliśmy pod świetlice. Otworzyłem drzwi i przepuściłem Elsę żeby weszła pierwsza, a ja wszedłem tuż za nią. Wszędzie biegały dzieci od pierwszej do trzeciej klasy. Zacząłem szukać wzrokiem mojej siostry.
-Emma!- zawołałem, kiedy ją zobaczyłam. Ona pożegnała się ze swoimi koleżankami i podbiegawszy do mnie przytuliła się do mojego brzucha.
-Cześć Jack!- oderwała się ode mnie. Kiedy zobaczyła Elsę z zaciekawieniem patrzyła się na nią- a kto to jest?
-To jest Elsa moja nowa.........-nie dokończyłem, bo zaczęła skakać wokół Elsy.
-Jack ma nową dziewczynę! Jack ma nową dziewczynę!- piszczała
-Nie Emmo!- mówię zatrzymując ją- to moja NOWA ZNAJOMA!- specjalnie naciskam na dwa ostatnie słowa.
-Ooooo, szkoda!- robi smutną minkę
Ja patrzę na czerwoną ze wstyd twarz El i mówię wzrokiem ,,Sorry,, a na odpowiada ,,nic się nie stało,,
-Chodź Em! Musimy odprowadzić Elsę do domu!- zwracam się do siostry
-Nie, nie chcę robić ci kłopotu!- zaprzecza El
-Ale dla mnie to żaden kłopot! Chodź!
Kiedy wyszliśmy ze szkoły poszliśmy za moją nową znajomą. Skierowaliśmy się na nowe osiedle. Nie ma się co dziwić. Szliśmy szarym chodnikiem po lewej stronie. Najczęściej to Emma dawała nam śmiech kiedy zapadła niezręczna cisza. 
- To tu- pokazała na duży dom za płotkiem 
- To chyba czas się pożegnać- odparła smutno podchodząc i kucając do Em przytuliła się, mała do razu też się do niej przyklejła. Później wstała i stanęła na przeciwko mnie. 
- Do widzenia Jack- i to co zrobiła przeszło moje wszelkie oczekiwania, pocałowała mnie w policzek. Ocknołem się kiedy już weszła za bramkę, patrzyłem tak aż nie zniknęła za drzwiami domu 
- Widzisz ona Cię lubi 
-  No i? - spytałem 
- Spytaj się jej czy nie chce być twoją dziewczyną-  zazkoczała mnie 
- To nie takie proste 
- A chciał byś? 
- No no tak- zamyśliłem się jak to by było być z tak piękną istotą
Ruszyliśmy do naszego domu. 

poniedziałek, 11 maja 2015

Rozdział 2 Wpadnięcie na siebie i fioletowa maź

Witamy w kolejnym rozdziale!
Dziękujemy za ponad  1 000 wyświetleń !!!

Jack:
Wchodzę razem z moją siostrą do jej szkoły. Pomagam jej ściągnąć kurtkę i założyć buty na zmianę. Przytula się do mnie i już ma biegnąć do grona swoich kolegów, ale złapałem ją za nadgarstek i zacząłem ją wypytywać:
-Masz picie?- pytam
-Tak!- mówi znudzona
-Jedzenie?
-Tak!
-Wszystkie książki?
-Tak!
-Jesteś pewna, że odrobiłaś wszystkie zadania domowe?
-TAK!, jest w porządku! Jack, ja idę teraz na lekcje, a ty idź do swojej szkoły, bo się spóźnisz! Pa!- i biegnie w stronę znajomych. Popatrzyłem na zegarek. O kurczę! 7:55! Spóźnię się! Biegiem puściłem się w stronę mojej uczelni. Z hukiem wpadłem do budynku i biegnąc korytarzem przeciskałem się przez tłum uczniów, ale los dał, że przez przypadek na kogoś wpadłem. Na skutek uderzenia to osoba się przewróciła. Dopiero kiedy odwróciła się do mnie przodem, dostrzegłem, że to bardzo ładna dziewczyna o wielkich, turkusowych oczach. Podałem jej rękę w geście pomocy, a ona ją przyjęła. Nie mogłem z nią gadać, poznać, bo się niestety spieszyłem, a po drugie Jessica by mnie zabiła, gdyby się dowiedziała, że rozmawiam z ładną dziewczyną. Jest bardzo zazdrosna. Powiem tak. Jessica Black to moja dziewczyna. Jest córką dyrektora szkoły. Nazywa się on Black. Nie ujawnia swojego imienia. Każe nam mówić po nazwisku.  Tak naprawdę to Pitch Black, znany również jako Mrok. Mój największy wróg. Mój i reszty strażników marzeń. W końcu jestem jednym z nich. Oni również są pod przykrywką i pracują w tej szkole.
Dopiero po chwili zorientowałem się, że ta dziewczyna patrzy się na mnie wyczekująco. Rzuciłem szybkie ,,Sorry!,, i pobiegłem dalej. Wbiegłem do klasy w momencie, kiedy Flynn i Kriss tłumaczyli nauczycielowi, dlaczego mnie nie ma.
Widząc mnie wszyscy zaczęli się śmiać z bliżej nie określonego mi powodu. Usiadłem obok Flynna.
-O co im chodzi?- spytałem
-Ja i Kriss naściemnialiśmy nauczycielowi, że delikatnie mówiąc ty i Jessica mieliście bardzo ważną sprawę do załatwienia. Wiesz o co mi chodzi!
-Flynn! Ty idioto! Wiesz, że już od dawna nic do niej nie czuję! Mam ją po dziurki w nosie!
-To czemu z nią nie zerwiesz?
-Bo to nie jest takie proste! Wiesz, co może mi zrobić jej ojciec!
-Nie przejmuj się tym bałwanem! Nic ci nie zrobi! Jesteś najlepszym sportowcem w tej szkole! Może ci skoczyć!
-Ok, ale teraz gadaj, co tam u ciebie i Ross?
-Cały dzisiejszy dzień gada mi o jej dwóch kuzynkach, które mają tu przyjechać!
-Czy jedna z nich ma platynowe włosy, jasną cerę i wielkie, turkusowe oczy?
-Owszem, a skąd wiedziałeś?
-Dziś na korytarzu na nią wpadłem!- zrobiłem facepalma
On zaczął się śmiać. Nie rozumiałem tego.
-A tobie co?- pytam
-Jassica nie będzie z tego zadowolona!
-Nie będzie musiała!- powiedziałem chytrze
-Co żeś znowu wymyślił?
-Jeszcze jutro z nią zerwę!
-A jak chcesz to zrobić ?
- Jeszcze tego nie wiem, ale coś wymyślę!!! - krzyknąłem, nie zauważyłem że podchodzi do nas nauczyciel. Zorientowałem się że to zając, tyle że w ludzkiej postaci.
-O czym tak gaworzycie.........Jack?- posłał mi spojrzenie typu ,,wytłumaczysz mi to,, w jego wykonaniu.
-O niczym panie Easter!(czt. Ister)- powiedziałem z zaciśniętymi zębami posyłając mu mordercze spojrzenie.
Zając nie ma już do mnie sił więc jednym gestem ręki pokazuje mi gdzie są drwi. Od razu wiedziałem o co chodzi.
Wstałem z ławki i wyszedłem z sali. Skierowałem się w stronę gabinetu w którem mogłem składać na niego zażalenie. Wszedłem bez pukania.
-Ząbek!- wrzasnąłem- weź powiedz coś temu zającowi, bo zrobię z niego pasztet!
Wróżka Zębowa jest naszym pedagogiem szkolnym. Oczywiście jest w postaci kobiety. Jest dla mnie jak matka.
-A co znowu zrobił?- pyta
-Czepia się i podpuszcza mnie!
Stanąłem przy wielkim oknie i oparłem ramię o jego ramę. Patrzyłem na puki co puste boisko.
- A wy znowu! Weźcie i skończcie te wasze sprzeczki.- podeszła i przytuliła mnie. Odwzajemniłem to.
-Mam już dosyć tych przebieranek. Dlaczego my to robimy?
-Wiesz przecież, że Mrok jest dyrektorem tej szkoły. Teraz woli koszmary nastolatków. Musimy ich przed nim chronić, a po za tym ty chronisz ich przed Paniką
- Raczej przed Jessicą - poprawiłem
- I tak na jedno wychodzi - powiedziała to z takim rozmachem że zaśmiałem się pod nosem
- No, tak. Jutro z nią zerwę - powiedziałem pewne
- Wiesz że przyniesie to problemy - zasmuciła się
- No, ale ja nie mogę dużej udawać że coś czuję do niej, a jest inaczej. Ja chcę kochać kogoś naprawdę i dawać tej osobie szczęście, nie umiem tak dalej  ... - powiedziałem to na jednym oddechu
- Rozumiem Cię Jack, ale bądź ostrożny
- Dobrze - odpowiedziałem cicho, podszedłem do drzwi i je otworzyłem
- Przyrzeknij - złapała mnie za rękę
- Przyrzekam - posłałem jej jeden z tych uroczych uśmiechów żeby się nie martwiła
- Muszę już iść Ząbek - pocałowałem ją w policzek i wyszedłem
Szedłem korytarzem była jeszcze lekcja więc nikogo nie było, zabrałem jeszcze łyżwy z szafki i ruszyłem dalej nagle z sali fizycznej wybiegła dziewczyna chyba ta którą przewróciłem. Teraz miała na sobie jakąś fioletową maź szybko zmierzała ku łazience. Popatrzyłem się na nią, była zła, smutna i szokowana. Wpatrywałem się w nią tak, aż nie spojrzała na mnie, zaczerwieniła się. Kiedy ponownie spojrzałem na substancję, stwardniała na jej włosach i się rozkruszała, a blondynka uciekła za wejściem do toalety.

Elsa:
 Weszłyśmy do szkoły, ukazał się nam wielki zatłoczony korytarz. Ścisnęłam mocniej rękę siostry. Zaczęłyśmy wchodzić w tłum, dostałam sms od Ross z informacją że nas widziała i żebyśmy się spotkały pod salą w której mam z Anią lekcje. Zdziwiło mnie to że ona tu chodzi do szkoły. Zmierzałyśmy w kierunku gabinetu, kiedy nagle poczułam coś na plecach i upadłam. Odwróciłam się i ujrzałam chłopaka na oko 19letniego. Miał białe włosy, bladą cerę i cudne błękitno-szare oczy. Wstał i wystawił rękę w geście pomocy, a ją przyjęłam. Kiedy się podniosłam, rzucił tylko ciche ,,sorry,, i pobiegł dalej. No wiecie co. Myślałam, że się mi jakoś wytłumaczy, a on gdzieś ucieka. Co za bałwan.
-Wszystko ok?- spytała siostra
-Tak, jasne!- odparłam nadal wściekła.
Zaczęłyśmy iść w stronę naszej sali, kiedy zobaczyłyśmy Ross w towarzystwie chłopaka i dwóch dziewczyn. Jedna z nich miała mnóstwo rudych, pofalowanych włosów.   
Druga mała blond włosy związane w warkocz z grzywką. Chłopak za to miał potargane, brązowe włosy.
                                                      

- Siemanko Ross!- powiedziałyśmy jednocześnie podchodząc do nich.
Ona odwróciła się i z szerokim uśmiechem rzuciła nam się na szyję.
-Cześć! Cześć! Cześć!- piszczała- Moi drodzy!- zwróciła się do swoich znajomych- A o to właśnie moje kuzynki! Elsa- powiedziała wskazując na mnie- i Anka!- wskazała na siostrę.
-A to moi przyjaciele! Astrid, Czkawka i Merida!- powiedziała wskazując na nich kolejno.
Uściskałyśmy każdemu rękę. Nagle rozległ się dźwięk dzwonka. Czas na lekcje. Czkawka poszedł do innej klasy, bo był od nas starszy o rok. Ross, Astrid i Mer przepuściły mnie z Anną, żebyśmy weszły pierwsze. Uchyliłyśmy drzwi a wtedy...........coś się na mnie wylało! Jakaś glutowata, fioletowa maź! Cała klasa zaczęła się śmiać. Strasznie się zdenerwowałam. Substancja znajdująca się na mnie zaczęła pokrywać się szronem i zamarzać, tak samo jak moje dłonie. Spojrzałam przerażonym wzrokiem na siostrę. Ona spojrzała na mnie wzorkiem typu ,,Wiej z tond!!!,, Nie trzeba było mi dwa razy powtarzać. Przecisnęłam się przez dziewczyny, wybiegłam z klasy i zaczęłam biec korytarzem w stronę toalety. Na korytarzy zobaczyłam tego samego chłopaka, który mnie przewrócił. Kiedy nasze spojrzenia się spotkały, zarumieniłam się, a to oznaczało kolejne nerwy. Substancja zaczęła zamarzać i kruszyć się. Bałam się, że on to zobaczy więc przyspieszyłam i jak najszybciej weszłam do toalety.