Elsa:
Chyba nic nie widział. Oby. Przejrzałam się w lustrze. Byłam cała w tej przeklętej mazi. Zaczęłam ją zamrażać, bo wtedy sama ze mnie zlatywała. Nagle usłyszałam bieg na korytarzu. Szybko przestałam, a do łazienki wbiegły dziewczyny. Ross po drodze złapała ręcznik papierowy i zaczęła ścierać glut, Mer sprawdzała czy mi nic nie jest czy przypadkiem substancja nie jest szkodliwa. Zaczęła szperać w moich włosach. Coś znalazła.
- Co tam masz - spytałam ze strachem
- Karteczkę - opowiedziała, a ja się trochę uspokoiłam
- Coś jest tam napisane ? - wtrąciła się moja kuzynka
Nie spuszczając wzroku z papieru powiedziała
- Ta maź nie była dla Elsy, tylko dla mnie - powiedziała rudowłosa i podała nam kartkę
- Kto by ci to zrobił ? - spytałam
- Flynn! - krzyknęła że aż echo się rozniosło
- Ja jej wszystko wytłumaczę ty idź po niego - szatynka tylko kiwnęła głową i wybiegła
- No więc ? - spojrzałam pytająco na Mer
- To tak od początku Flynn jest chłopakiem Ross, kibluje drugi rok w trzeciej klasie, lubi mi i nie tylko robić kawały, to miło być dla mnie - pokazała resztki fioletu ta moim poliku - za to że zmusiłam go żeby stał z jabłkiem na głowie, a ja strzelałam w owoc - zaczęła się śmiać, chyba z wspomnienia o tym.
Jack:
Ok, to było dziwne. Najpierw wpadam na tą dziewczynę, a teraz widzę ją biegnącą korytarzem w jakiejś fioletowej mazi. Dobra, po prostu trzeba to zignorować. Wchodząc do klasy widzę minę pana Easter (zająca!) mówiącą, że nie jest zadowolony z mojego powrotu. Ignoruję to i siadam koło Flynna, a łyżwy kładę koło ławki. Nagle drzwi otwierają się z hukiem, a w nich staje........Roszpunka? Ma czerwoną ze złości minę i wygląda jakby zaraz miała wybuchnąć. Weszła do klasy i kiedy znalazła wzrokiem Flynna, podeszła do niego. Wzięła go za kołnierz koszuli i zaczęła ciągnąć go w stronę wyjścia.
-Eeee........kochanie! Co ty robisz?- pyta
-Ty się lepiej nie odzywaj!- wrzeszczy mu w odpowiedzi
-Pani Corono, cóż pani wyczynia?- pyta nauczyciel
-Powiem tak. Mój chłopak jest oskarżony o incydent w sali fizycznej na którym ucierpiała moja kuzynka!- mówiąc to znika razem z Flynnem za drzwiami, a ja dosłownie ostatkami sił powstrzymuje śmiech.
Elsa:
Kiedy razem z Mer skończyłyśmy mnie ,,oczyszczać,, z tej mazi podziękowałam jej pocnym uściskiem. Usłyszałyśmy na korytarzu stukanie obcasów i mówione pół głośno słowa, których wolę nie opisywać. Wyszłyśmy z łazienki i zobaczyłyśmy Ross ciągnącą jakiegoś chłopaka. Stanęła przed nami i wystawiła go przed siebie.
-Dziewczęta! Oto winowajca tego całego zamieszania! Mój chłopak Flynn Rider!- powiedziała wściekła
-Ale jakiego zajścia! O co wam chodzi!?- pyta
Merida zdejmuje mi ostatnią resztkę gluta, pokazało go temu Flynnowi.
-Aaaaaa! O to chodzi! Wielkie sorry!- zwraca się do mnie- to nie było dla ciebie, tylko dla niej!- wskazuje na Mer, a ta z trudem powstrzymuję się, żeby mu przyłożyć. W sumie też mam taką ochotę.
-Ok, nic się nie stało!- mówię dla rozluźnienia atmosfery- A tak w ogóle jestem Elsa Snow, kuzynka twojej dziewczyny!- wystawiam rękę
- A ja Flynn Rider - uścisnął moją dłoń- A po za tym to jej wina - wskazał naburmuszoną Mer
- To nie ważne, było minęło- powiedziałam, a wszyscy kiwnęli głowami. Nagle zadzwonił dzwonek na przerwę. No cóż. Przynajmniej opuściliśmy fizykę. Nie zbyt za nią przepadam. Rozeszliśmy się. Jeszcze ok. cztery lekcję i będzie to co uwielbiam. LODOWISKO!!! Uwielbiam moje treningi! Najgorsze jest to, że będę miała kompana, który popsuje całą swobodę! No nic. Spróbuję to jakoś przeżyć.
***
Po NAPRAWDĘ NUUUUDNYCH LEKCJACH i przebraniu się w mój strój na trening oraz ulubionych łyżew udałam się w stronę lodowiska.
Weszłam na nie a tam.........mecz hokeja? Nasze lodowisko jest przedzielone na pół czerwoną linią. Po dalszej stronie rozgrywa się mecz. Po prostu załamanie. Ja potrzebuję dużo miejsca, a nie tylko połowy! Ok, dziewczyno! Poradzisz sobie! Na mojej części lodowiska stał jakiś rudzielec. Zapewne mój partner.
Na oko laluś. I to wieli. Boże! i ja mam z nim współpracować! Porąbało ich wszystkich?! Podjechałam do niego. On za to miał kwaśną minę.
-Część, jestem Elsa Snow!- pomachałam mu
-Jestem Hans Nasturia. Róbmy ten trening i miejmy to z głowy!- burczy pod nosem i odjeżdża.
Matko, co za gbur! Ja z nim nie wytrzymam! Ma racje. Zróbmy to szybko, a ja później zrobię SAMOTNY trening.
Będąc na środku naszej połowy zaczęłam:
-Dobra, zaczniemy od podstaw. Zatańczmy teraz układ dwadzieścia trzy. Zaczynamy!
( Nie zwracajcie uwagi na blondynkę)
Kiedy skończyliśmy koło mojej łyżwy znalazł się...........krążek do hokeja? Patrzę na graczy przewracając oczami. Robię błyskawiczny obród wokół własnej osi, machnęłam nogą, trafiłam w krążek i........trafiona bramka! Jeeeest! Wszyscy się na mnie gapią z otwartymi ustami.
-Sami ustalcie, do kogo należy ten gol!- wyszczerzam zęby i kłaniam się nisko.
Zrobiłam jeszcze z Hansem parę piruetów i podstawowych ruchów. Po skończonym treningu skierowałam się do szatni. Dziwne było to, że w tym korytarzu były tylko jedne drzwi, które prowadziły do szatni chłopaków. O nie! Tylko nie to! Jeśli to to o czym myślę, to już po mnie! Dobra, muszę to przetrwać. Przede wszystkim pełen luz! Otworzyłam drzwi i weszłam do środka.
Wzrok wszystkich tam zebranych, był na mnie. Przełknęłam ślinę i weszłam w głąb szatni, nie patrząc się na nikogo. Weszłam do łazienki z prysznicem zamknęłam ją na zamek. Wzięłam szybki prysznic i się przebrałam. Zapakowałam łyżwy do torby. Wyszłam, idąc spostrzegłam tego chłopaka który na mnie wpadł. Na nie szczęście podszedł do mnie. Teraz przyjrzałam się mu lepiej miał śnieżnobiałe włosy i błękitne oczy z domieszką srebra. Staną przed mną pół nagi, tylko w ręczniku. Widziałam jego umięśniony tors, nie mogłam ulec pokusie więc patrzyłam mu w oczy.
- Świetna akcja z tym krążkiem- pochwalił mnie,a ja zrobiłam się całą czerwona, schowałam wystające pasemko moich włosów za ucho.
- Dzięki- odparłam
- Jestem Jack, A ty? - wyciągną dłoń w moim kierunku
- Elsa, miło Cię poznać- odpowiedziałam i uściskałam mu dłoń. Po tym od razu wyszłam ubierając po drodze kurtkę.
Jack:
Nie ma co gadać o nudnych lekcjach. Dopiero ciekawiej zrobiło się na treningu kiedy ta nowa szczeliła nam gola. Postanowiłem ją poznać. Po tym wszystkim moja drużyna, bo jestem jej kapitanem, poszliśmy do szatni. Wziąłem zimny prysznic i poszedłem się ubrać.
- Myślałem że ta dziewczyna będzie taką samą sztywniaczką jak Hans, ale się myliłem - powiedział Kriss szturchając rudzielca który właśnie wychodził z szatni.
- Przyznam jest nie zła - przyznałem wiedząc jeszcze to że widziałem ją już dwa razy
- Uuu a skąd te nagłe interesowanie się dziewczynami, Jess ci odpuściła oglądanie się za innymi, ni wierze - Kriss zaczął się śmiać, a ja rzuciłem w niego ręcznikiem którym wycierałem głowę i również zacząłem się śmiać. Nagle drzwi się otworzyły a w nich stała dziewczyna która trenowała z sztywniakiem, weszła i nie patrząc się na nikogo zamknęła się w łazience. Teraz rozkminiłem że nie ma szatni dziewczyn bo ich na lodzie nie ma zbyt wile na uczelni, a po za tym Black skraca fundusze a za tym idą nie dokończone projekty budowane.
- To było dziwne - powiedział ktoś
- Dajcie jej spokój - powiedział ktoś inny
Dziewczyna wyszła po ok. 10 min. Podszedłem do niej.
- Świetna akcja z tym krążkiem- pochwaliłem ją,zrobiła się całą czerwona, schowała wystające pasemko swoich blond włosów za ucho.
- Dzięki- odparła, ja zaczadzałem rozmowę
- Jestem Jack, A ty? - wyciągnąłem dłoń w jej kierunku
- Elsa, miło Cię poznać- odpowiedziała i uściskała mi dłoń. Po tym od razu wyszła. Była chyba zawstydzona moim stanem bo stałem przed nią w samym ręczniku. Przez moment patrzyłem się w pustkę, otrząsnął mnie z tego stanu dopiero mój przyjaciel klepiący mnie po plecach.
- Ciekawe pierwsze wrażenie jej dałeś - zaśmiał się
- Muszę z nią porozmawiać - uznałem że przeproszę ją za te dziwne sytuacje, ubrałem się jak najszybciej i wybiegłem z budynku, zauważyłem ją więc podbiegłem do niej.
- Przepraszam za tamto przed chwilą i nie tyko - ona tylko zamrugała kilku krotnie
- Nie ma za co!- mówi
- Co się stało kiedy wybiegłaś z sali i miałaś coś na głowie? - ciągnąłem rozmowę dalej
- To był psikus Flynna
- To dla tego Ross była tak na niego zdenerwowana - szliśmy tak jeszcze i rozmawialiśmy, aż sobie przypomniałem
- El, zapomniałem odebrać siostrę ze szkoły, pójdziesz ze mą?
- Jak mogę to z chęcią - odpowiedziała
Skierowaliśmy się do szkoły Emmy. Kiedy dotarliśmy, weszliśmy do sierotka.
- Jeśli chcesz to możesz tu zostać, a ja pójdę po nią!- proponuję jej
- Nie, spoksik, mogę iść z tobą- uśmiecha się
Nie chcąc ją dłużej namawiać poszliśmy korytarzem, aż doszliśmy pod świetlice. Otworzyłem drzwi i przepuściłem Elsę żeby weszła pierwsza, a ja wszedłem tuż za nią. Wszędzie biegały dzieci od pierwszej do trzeciej klasy. Zacząłem szukać wzrokiem mojej siostry.
-Emma!- zawołałem, kiedy ją zobaczyłam. Ona pożegnała się ze swoimi koleżankami i podbiegawszy do mnie przytuliła się do mojego brzucha.
-Cześć Jack!- oderwała się ode mnie. Kiedy zobaczyła Elsę z zaciekawieniem patrzyła się na nią- a kto to jest?
-To jest Elsa moja nowa.........-nie dokończyłem, bo zaczęła skakać wokół Elsy.
-Jack ma nową dziewczynę! Jack ma nową dziewczynę!- piszczała
-Nie Emmo!- mówię zatrzymując ją- to moja NOWA ZNAJOMA!- specjalnie naciskam na dwa ostatnie słowa.
-Ooooo, szkoda!- robi smutną minkę
Ja patrzę na czerwoną ze wstyd twarz El i mówię wzrokiem ,,Sorry,, a na odpowiada ,,nic się nie stało,,
-Chodź Em! Musimy odprowadzić Elsę do domu!- zwracam się do siostry
-Nie, nie chcę robić ci kłopotu!- zaprzecza El
-Ale dla mnie to żaden kłopot! Chodź!
Kiedy wyszliśmy ze szkoły poszliśmy za moją nową znajomą. Skierowaliśmy się na nowe osiedle. Nie ma się co dziwić. Szliśmy szarym chodnikiem po lewej stronie. Najczęściej to Emma dawała nam śmiech kiedy zapadła niezręczna cisza.
- To tu- pokazała na duży dom za płotkiem
- To chyba czas się pożegnać- odparła smutno podchodząc i kucając do Em przytuliła się, mała do razu też się do niej przyklejła. Później wstała i stanęła na przeciwko mnie.
- Do widzenia Jack- i to co zrobiła przeszło moje wszelkie oczekiwania, pocałowała mnie w policzek. Ocknołem się kiedy już weszła za bramkę, patrzyłem tak aż nie zniknęła za drzwiami domu
- Widzisz ona Cię lubi
- No i? - spytałem
- Spytaj się jej czy nie chce być twoją dziewczyną- zazkoczała mnie
- To nie takie proste
- A chciał byś?
- No no tak- zamyśliłem się jak to by było być z tak piękną istotą
Ruszyliśmy do naszego domu.